niedziela, 13 września 2015

400 000 muzułmanów to początek nowej ery w Europie

Bezradność Unii Europejskiej wobec emigrantów.

Dzisiaj w mediach dominuje jeden temat: Islamscy uchodźcy. Ten temat jest tak obligatoryjny, że nie ma serwisu w którym by się na ten temat nie pisało. Czytelnicy, tudzież widzowie codziennie są bombardowani informacjami na ten temat.  Polacy w tej kwestii są sceptyczni lub obojętni, rzadziej optymistycznie nastawieni. 

Świadczyć o tym może demonstracja pokojowa zwolenników przyjmowania uchodźców, za którą przeszła kilkukrotnie większa przeciwników przyjmowania muzułmańskich imigrantów. Polacy są mało tolerancyjnym narodem i wbrew pozorom nacjonalistycznym. Lubimy swoją odrębność narodową. Większość obywateli to katolicy a ci, co nie deklarują wyznania stosują katolicki wzorzec. Jeśli ktoś nazwie nas ksenofobami to w pewnym sensie ma rację. I nie uważam tego za wadę a wręcz przeciwnie. 

Tysiąc lat historii polski, liczne wojny, rozbiory i zmiany ustrojowe oraz położenie geograficzne nauczyły nas Polaków, że ufać należy sobie i ostrożnie podchodzić do cudzoziemców. Na emigracji jesteśmy wzorem asymilacji, chociaż jak każda nacja tworzymy własne grupy kulturowe. Nie narzucamy się i potrafimy żyć skromnie ciężko pracując. Tak jak każdy europejczyk, tak jak każdy azjata, Rosjanin czy Amerykanin. Co nas łączy? System kapitalistyczny oraz poglądy religijne. 

Uchodźcy muzułmańscy też są różnych narodowości, ale łączy ich religia - islam. Dzieli nas przepaść religijna i kulturowa. My Polacy, nacjonalistyczni ksenofobowie jesteśmy tolerancyjni. Jesteśmy w stanie zaakceptować przybyszów z dalekiego wschodu, ale w racjonalnych ilościach. Wiemy, czym to grozi. Słyszałem wypowiedź jakiegoś polityka w radiu, że dwanaście tysięcy uchodźców to tylko po 5 osób na gminę. To całkiem znośnie, ale z muzułmanami jest jak z deszczem. Gdy spadnie po 5 centymetrów deszczu na całą Polskę to mamy przelotny, znośny deszczyk. Ale jak zebrać ten deszcz na terenie osiedla to mamy już parę metrów na metr. Ogłaszamy wtedy stan klęski żywiołowej. I tak też będzie z naszymi nowymi lokatorami z krajów muzułmańskich. To będzie stan klęski. Oni nie dadzą się rozproszyć, lecz stworzą kulturowo - religijne enklawy. Coś na wzór londyńskiej dzielnicy Tower Hamlets, Berlińskiej Neukölln (http://strefainfo.blogspot.com/2010/10/berlin-neukolln-muzumanskie-getto.html) lub kilkunastu dzielnic Paryża. Są tam tworzone strefy niebezpieczne dla tubylców. Dlaczego tubylców a nie mieszkańców? Bo tubylcy, czyli autochtoni są tam mniejszością. Strefy te mają swoich nowych mieszkańców - muzułmanów. Nawet policja się boi tam interweniować. Więcej informacji na ten temat: http://prawy.pl/z-zagranicy2/7439-muzulmanie-zagarneli-cale-dzielnice-bialym-i-policji-wstep-wzbroniony Białym kobietom nie radzę się tam wybierać zwłaszcza po zmroku. Tam panuje islam, w którym kobiety mają mało do powiedzenia. Kiedyś ktoś powiedział, że stopień ucywilizowania społeczeństwa jest mierzony stosunkiem do kobiet. U nas kobieta jest życiem - matką, którą należy chronić, pielęgnować i wspierać. U radykalnych muzułmanów jest niczym tarcza. W końcu można mieć ich wiele na raz. Strata jednej nic nie znaczy. W tym społeczeństwie liczą się tylko mężczyźni.

Niestety emigranci już docierają do granic polski. W kierunku europy zachodniej już podąża blisko 400000 muzułmanów. Według władz unii europejskiej za parę miesięcy będzie ich dwa razy tyle. Parlament europejski nakazuje rozparcelowanie uchodźców po krajach unijnych według kryteriów wielkości terytorialnej. Polska dostała na początek przydział 12000 osób. A każda z tych osób będzie chciała sprowadzić rodzinę. Dlatego ta liczba będzie rosła i rosła i z pewnością przekroczy nasze oczekiwania. Francja, Niemcy i Anglia już za daleko zabrnęły żeby się wycofać z muzułmańskiego najazdu. Miękną, bo tak na prawdę nie wiedzą jak sobie z tym poradzić. W unii europejskiej aż kipi od pomysłów, ale nikt nie wie co zrobić z taką falą emigrantów. Unia jak dotąd postanowiła rozdzielić ich na poszczególne kraje wspólnoty, ale nic nie mówi o kosztach na ich utrzymanie. Za to przewodniczący parlamentu europejskiego Martin Schulz wygłasza poglądy, że kraje które sceptycznie podchodzą do przyjmowania uchodźców powinny ponieść karę ekonomiczną albo być zmuszone do ultra nacjonalistycznej postawy wobec błędów zachodniej wspólnoty, która już dawno straciła nad tym kontrolę.

Z artykułu wprost.pl dodatkowo czytamy: Jean-Claude Juncker na sesji plenarnej Parlamentu Europejskiego wygłosił przemówienie o stanie Unii Europejskiej. Stwierdził, że kraje UE nie mogą się kłócić o to, czy przyjąć uchodźców,  gdyż w Europie "każdy kiedyś był uchodźcą". Podał przy tym przykład Szkotów, Irlandczyków i Polaków. Według dokumentu opublikowanego przez Komisję Europejską, do Polski trafi w sumie 9287 imigrantów poza dwoma tysiącami,  których zadeklarowaliśmy przyjąć w czerwcu. Kilka godzin po wystąpieniu Jean-Claude'a Junckera, Komisja Europejska opublikowała dokument, w którym opisała rozdział uchodźców między kraje UE. Do Polski trafi w sumie 9287 osób - 1207 imigrantów i uchodźców z Włoch, 3901 z Grecji i 4179 z Węgier. 
Nasz kraj ma przyjąć czwartą co do wielkości grupę imigrantów po Niemczech, Francji i Hiszpanii. Czyli albo pozwolimy muzułmanom zasiedlać nasz kraj w tempie progresywnie nienaturalnym albo zachodnia unia mniejszy nam fundusze. Jak zasiedlimy parędziesiąt tysięcy muzułmańskich emigrantów to nie będą musieli nam zmniejszać funduszy.Same się zmniejszą poprzez zwiększone wydatki. I na dodatek powstanie wewnętrzny problem, który nam euro multikulti zaaplikuje gratis.

Grupa Wyszehradzka czyli Polska, Czechy, Słowacja i  Węgry są zdecydowanie przeciwko masowemu napływowi emigrantów z południa. Węgry już doświadczyły najazdu turystów - emigrantów. Informacje na temat zachowania uchodźców można znaleźć w internecie. Premier Węgier Viktor Orban już teraz ostrzega o brakach ostrożności wobec mas nielegalnych emigrantów. Oświadcza, że tak duża fala emigrantów muzułmańskich jest groźna dla tożsamości kulturowej europejczyków oraz zwiększa zagrożenie bezrobociem i przestępczością. 
I muszę przyznać mu rację. Popatrzmy na statystyki. Na czele plasują się mężczyźni, stanowią oni 75%, potem kobiety 12% oraz dzieci 13%. Mężczyźni w wieku poborowym z tych 75% stanowią 80%. Uchodzców mamy na dzień dzisiejszy ok 400 tysięcy. Mężczyźni stanowią 300 tysięcy. Mężczyźni w wieku poborowym to 240 000. Kobiety i dzieci to 100 000. Nie licząc kobiet i dzieci mamy doczynienia z kilkunastoma dywizjami najeźdźców zmierzającymi w naszym kierunku. Skąd pomysł żeby przekładać to na dywizje lub półki? Nie wszyscy emigranci są nastawieni tylko na niemiecki socjal. Dziś okazało się, że ktoś dostarcza im broń prosto do granic unii. Za emigrantami jadą kontenery z bronią. Proszę zobaczyć artykuł który ze względu na poprawność polityczną nie ukazał się w telewizji: http://www.fronda.pl/a/grecy-przechwycili-kontenery-broni-ktore-mialy-trafic-w-rece-uchodzcow-przebywajacych-na-terenie-europy,56794.html
Nie ma co się dziwić, że Premier Węgier obawia się emigrantów. Ale kanclerz Austrii Werner Faymann krytykuje politykę premiera Węgier Wiktora Orbana wobec uchodźców porównując to do działań nazistów. Między zbrodniami nazistów a polityką emigracyjną premiera Węgier jest tak wielka przepaść jak między Watykanem a drogą mleczną. Niech kanclerz Austrii poczyta trochę historii a zobaczy czym jest islam i nazizm zanim się wypowie na te tematy. I jedno i drugie było skutecznie likwidowane na terenach Europy. A dlaczego wspomniałem o Watykanie? 
Otóż od mniej więcej miesiąc na placu Świętego Piotra zbiera się coraz więcej muzułmanów chcących nawracać chrześcijan na islam. Pytają czy kochasz Allacha i wymachują koranem. Eskalacja tego zjawiska jest tak wielka, że mówi się o agresywnym islamskim prozelityźmie. (https://pl.wikipedia.org/wiki/Prozelityzm). Dzieje się też tak w Wiedniu, Zurychu, Berlinie czy Hamburgu. Czyli zaczyna się pogrom wiary chrześcijańskiej. 


Dlaczego ci muzułmańscy tylko transferują się przez kraje grupy wyszehradzkiej? Odpowiedź jest banalna. W tych krajach muszą pracować. Zaś zachodnia część europy oraz grupa skandynawska daje duże możliwości socjalne. Na przykład w Szwajcarii taki uchodźca otrzymuje ponad 3500 zł a w przypadku rodziny z dwójką dzieci to ponad 8000 zł. W Niemczech, Francji, Anglii i Szwecji. świadczenia są nieco niższe, ale wystarczają żeby nie pracować. W Polsce dostali by nieco ponad 2 tysiące złotych na cztero osobową rodzinę. Więc póki co, mamy spokój.
Więcej na ten temat w moim poprzednim artykule na Questioo: 
http://questioo.blogspot.com/2015/08/exodus-afrykanski.html

A co na to media? Media kontrolowane przez państwo, czytaj "europejską poprawność polityczną" serwują nam miękkie fakty, takie co są poprawnie politycznie, takie co zatwierdzą politycy bo są im wygodne oraz takie co manipulanci socjologiczni zatwierdzą. Czyli takie jakie chcielibyśmy usłyszeć. Pamiętamy zdjęcie chłopca wyrzuconego na plażę przez morze. To zdjęcie zostało zmanipulowane na potrzeby medialne. Fakty można przeczytać tu: 

A to co się działo w Terespolu z emigrantami można zobaczyć tu:

Jak dla mnie, obywatela uczącego się na historii to należy się bać. I trzeba mieć się na baczności. To co teraz mamy to nowy rodzaj wojny. Najeźdźcy zalewają nasze rubieże bez broni. Broń jedzie w kontenerach za nimi. Ta wojna jest kryta przez poprawność polityczną. Emigranci muzułmańscy zalewają Europę nie bronią lecz ich liczbą. To nowy rodzaj wojny. Jedziemy bez broni, jest nas milion, dajcie nam azyl. Nasza siła w wierze. Mamy Koran a broń już jedzie. 

Zasiedlą Europę i jako mniejszość etniczna będą stanowić większość terytorialną. I tak jak Niemcy będziemy w połowie polską muzułmańsko - chrześcijańską a każdy nasz apel o wolność i demokrację będzie nie poprawny politycznie i traktowany  jako ksenofobiczny atak na większą mniejszość muzułmańskich uchodźców. To najwyższy czas żeby się nad tym zastanowić. Lepiej dla nich żeby polski nie zasiedlali bo zajmą się nimi kibice na ustawce w lesie. A potem będą trąbić, że polscy nacjonaliści bronią swoich kobiet, dzieci, ziemi. Naszej ziemi. 


Gracjan Zieliński

niedziela, 30 sierpnia 2015

Dotacje rządowe a klęska suszy kontra referendum

Jest sucho, bardzo sucho. I nie zapowiada się na deszcz.

W tym roku lato przyszło w lipcu. Było ciepło. Potem na początku sierpnia zachmurzyło się przez tydzień. Następnie lato pokazało swoje atuty i sezon nadmorski uważam za udany. Morze było ciepłe, plaże pełne a okolice jezior pełne turystów. W zeszłym roku tylko lipiec był ciepły. W sierpniu lało jak z cebra. Przynajmniej na zachodnim pomorzu. Co roku jest przecież inaczej i trudno to przewidzieć. W tym roku mamy oprócz ciepłego lata - wielką suszę. O ile się orientuję od czerwca do końca sierpnia padało tylko trzy, może cztery razy i to nie wszędzie. Są regiony na terenie Polski w których padało raz lub dwa razy i to tylko kilka kropel. Są to rejony polski wschodniej oraz centralnej. Tam plony z powodu braku deszczu są skrajnie małe lub ich w ogóle nie ma. Wystarczy pojechać na te tereny i zobaczyć pola. Suche jak pień. Pierwsze oznaki suszy o których meldowali rolnicy w lipcu rząd  umiejętnie zbył. Potem wysychały rzeki i jeziora. To też dla naszych polityków nie stanowiło problemu. Nawet problem "wysychających" elektrowni nie był problemem. W dwa, trzy dni uporali się z problemem chłodzenia turbin oraz uruchomienia uszkodzonych "reaktorów". W połowie sierpnia rolnicy wyszli otwarcie z postulatem ogłoszenia klęski żywiołowej. Rząd zwlekał tydzień a potem za pośrednictwem ministra Marka Sawickiego ogłosił że żaden stan klęski żywiołowej nie nastąpił. Do tego momentu polscy rolnicy oszacowali łączne swoje straty na ok 2 miliardy złotych w skali kraju. Wyschły melioracje i studnie. W telewizji mówią o oszczędzaniu wody i prądu. Ale o klęsce suszy nic. W końcu słychać głos parlamentu: będą dopłaty dla rolników oraz preferencyjne kredyty. Dla tych ubezpieczonych to 800 za hektar plantacji sadowniczej i 400 dla pozostałych. Ci którzy nie byli ubezpieczeni muszą podzielić stawkę przez dwa. Choć są dotacje dla wysychających rolników oraz psełdo preferencyjne kredyty to dalej nie ma stanu klęski (żywiołowej) suszy.To nic że część rolników pójdzie z torbami. W wiadomościach słyszymy wypowiedzi polityków że straty z jednej strony zostaną nadrobione zwyżkami z drugiej a resztę uzupełnimy eksportem z trzeciej strony. Kompletna bzdura. Niemniej dalej nie zostaje ogłoszona klęska żywiołowa w kategorii suszy. Dlaczego?

Moim zdaniem powód jest prozaiczny. Na początku września ustanowione jest referendum w sprawie JOWów, finansowania partii politycznych oraz regulacji prawa podatkowego. Dla rządu jest to na tyle determinujące że nie mogą wprowadzić stanu klęski żywiołowej bo to koliduje z planowanym od miesięcy referendum. Podczas ogłaszania klęski żywiołowej referendum nie może się odbyć w okresie 3 miesięcy od jej zakończenia. Czyli ogłaszając stan klęski powiedzmy w połowie lipc na jeden dzień referendum może się odbyć najwcześniej w drugiej połowie listopada. To bardzo koliduje z wrześniowym referendum więc nie ma co liczyć na ogłoszenie stanu klęski suszy.

Politycy zbywają nas na przykład super kredytami. Nie ważna jak super kredyt by się zaciągnęło, zawsze trzeba go oddać. Podczas stanu klęski żywiołowej dostaje się bezzwrotne dotacje od rządu. Taka jest różnica pomiędzy stanem suszy a stanem klęski żywiołowej suszy.
Prawo Polskie mówi o suszy(źródło wikipedia):

W cyklu rozwojowym suszy wyróżnia się trzy etapy:
       susza atmosferyczna – brak opadów (przez 20 dni), wysoka temperatura i niska wilgotność      powietrza, przyczyną jest antycyklonalna (wyżowa) cyrkulacja atmosferyczna, powodująca napływ ciepłych i suchych mas powietrza
       susza glebowa – oznacza niedobór wody dostępnej dla roślin, na tym etapie suszy obfite opady powodują szybkie uzupełnienie zasobów wody w strefie aeracji
     susza hydrologiczna – zmniejszone zasoby wodne powierzchniowe i podziemne, późniejsza regeneracja wód podziemnych jest długotrwała


Moim zdaniem w tym roku mamy problem o nazwie susza hydrologiczna

A pojęcie suszy brzmi(źródło wikipedia):
Susza – długotrwały okres bez opadów atmosferycznych lub nieznacznym opadem w stosunku do średnich wieloletnich wartości i wysoką temperaturą. Prowadzi do znacznego wyczerpania zasobów wodnych w dorzeczu.
Susza powoduje przesuszenie gleby, zmniejszenie lub całkowite zniszczenie upraw roślin alimentacyjnych (a co za tym idzie klęskigłodu), zmniejszenie zasobów wody pitnej, a także zwiększone prawdopodobieństwo katastrofalnych pożarów.
Na prosty rozum. Mamy Suszę i to Hydrologiczną. A co to jest stan klęski?
Klęska która nas dotyczy jest zdefiniowana w artykule 3 ustęp 1 paragraf 2 czyli:
Kiedy jest susza należy ogłosić suszę naturalną.
Szkoda że 100 milionów wydatków na wybory jest ważniejsze niż miliard pomocy dla naszych rolników.


Pojęcie klęski żywiołowej w prawie polskim:

Klęska żywiołowa w rozumieniu Ustawy o stanie klęski żywiołowej z 18 IV 2002 r.[2] – cytat:


Art. 3. 1. Ilekroć w ustawie jest mowa o:

1) klęsce żywiołowej – rozumie się przez to katastrofę naturalną lub awarię techniczną, których skutki zagrażają życiu lub zdrowiu dużej liczby osób, mieniu w wielkich rozmiarach albo środowisku na znacznych obszarach, a pomoc i ochrona mogą być skutecznie podjęte tylko przy zastosowaniu nadzwyczajnych środków, we współdziałaniu różnych organów i instytucji oraz specjalistycznych służb i formacji działających pod jednolitym kierownictwem,
2) katastrofie naturalnej – rozumie się przez to zdarzenie związane z działaniem sił natury, w szczególności wyładowania atmosferyczne, wstrząsy sejsmiczne, silne wiatry, intensywne opady atmosferyczne, długotrwałe występowanie ekstremalnych temperatur, osuwiska ziemi, pożary, susze, powodzie, zjawiska lodowe na rzekach i morzu oraz jeziorach i zbiornikach wodnych, masowe występowanie szkodników, chorób roślin lub zwierząt albo chorób zakaźnych ludzi albo też działanie innego żywiołu,
3) awarii technicznej – rozumie się przez to gwałtowne, nieprzewidziane uszkodzenie lub zniszczenie obiektu budowlanego, urządzenia technicznego lub systemu urządzeń technicznych powodujące przerwę w ich używaniu lub utratę ich właściwości.


2. Katastrofą naturalną lub awarią techniczną może być również zdarzenie wywołane działaniem terrorystycznym.


Gracjan Zieliński

sobota, 29 sierpnia 2015

Exodus Afrykański

Jak emigranci z północnej Afryki i Bliskiego Wschodu zasiedlają Europę Unijną?

Od wielu lat wiadomo że na półwyspie arabskim nie dzieje się najlepiej, W wiele państw na tym terenie jest nękanych wojną domową na podłożu ekonomicznym i religijnym.

W ciągu ostatniego roku wielu obywateli z afryki i półwyspu arabskiego postanowiło uciec przed prześladowcami i kierują się na północ, w kierunku unii europejskiej. Bo tu w miarę bezpiecznie. Dlaczego uciekają i przed czym? Powodem jest wojna ekonomiczna i terytorialna, a jej idea ma podwaliny religijne. Otóż - mówiąc w skrócie - przed kilkoma laty wyzyskiwani przez państwa kapitalistyczne obywatele państw islamskich takich jak Irak i Syria połączyli swoje siły w celu wypędzenia ciemiężców z zachodu, ameryki i Rosji. Najlepszym sposobem było połączenie swoich sił pod wspólnym sztandarem który reprezentował radykalny islam. Ugrupowanie pod nazwą Kalifat rozpoczęło Dżichad, czyli świętą wojnę. Wojnę rozpoczęto zdobywając terytoria i tereny roponośne. To zapewniło kapitał na dalsze podboje. Jednak ta wojna miała inny cel. Ta wojna toczy się przeciw każdemu kto nie jest muzułmaninem. Palone są kościoły, niszczone zabytki. Ale najgorsze że zabijani są "niewierni". Na masową skalę zabijani są chrześcijanie, gwałcone kobiety i masakrowane dziewczynki. Te mają mniej praw niż koza. Islam nie wybacza niewiernym, ale to już inny temat na inny artykuł.

Wracając do tematu - w każdym konflikcie zbrojnym potencjalne ofiary starają się uciec jak najdalej od opresji. I tak też się dzieje. Setki tysięcy emigrantów za wszelką cenę starają się uciec na północ. Płyną, jadą i idą. Do Francji, Grecji, Włoch i Hiszpanii przybywa ich co dzień tysiące. Pewnie połowa tych ludzi ginie w drodze ale i tak do granic Unii dociera ich rzesza. Kraje graniczące morzem lub lądem z Afryką i Półwyspem Arabskim co dzień przyjmują tysiące uchodźców i zamykają ich w obozach ogrodzonych płotem. Muszą ich utrzymywać i zapewnić minimum bytu. Ze względu na liczbę uchodźców są to nie małe koszta, dlatego w Unii od paru miesięcy jest to topowy temat. Co z nimi zrobić. Kilka tygodni temu uzgodniono że kraje Unijne muszą przyjąć pewną część uchodźców. Najwięcej zdeklarowały Niemcy - ponad 800 000 ludzi. Polska zdeklarowała przyjęcie paruset. Inne kraje takie jak Francja i Hiszpania przyjmą parę tysięcy. Jednak to nie rozładuje sytuacji. Bo mamy problem nie z kilkoma uchodźcami ale z exodusem. Kraje które podejmują się przyjęcia emigrantów muszą im zagwarantować wikt i opierunek. A to z kolei generuje wydatki z kasy państwa na koszt podatników. 

Wiele lat temu w Niemczech i krajach skandynawskich pozwolono na osiedlenie się w nich obywateli w Afryki i Bliskiego Wschodu aby stali się tanią siłą roboczą. Kraje te zagwarantowały tym obywatelem pracę i wolność - w tym wolność wyznania. Jednak starały się trzymać tych ludzi w ryzach. Potem i całkiem niedawno w krajach unii powstał trend poprawności politycznej. Uchwalono nowe liberalne przepisy i powołano nowe ustawy. Dzięki nim osiedleńcy na mocy nowych praw utworzyli mniejszości narodowe i zażądali nowych praw. Osiedlali się, mnożyli a potem opanowywali nowe terytoria i tworzyli hermetyczne społeczności. Budowali świątynie i dalej się rozmnażali. Aż było ich tyle że te społeczności na bazie mniejszości etnicznej stanowili większość religijną. Teraz jest ich tyle że takie kraje jak Francja, Hiszpania i Niemcy nie dają sobie z nimi rady. Muzułmanie przez swój przyrost naturalny i umiejętność wykorzystania socjalu oraz naturalny system adaptacyjny za kilka lat będą stanowić ponad połowę społeczności kraju w którym się znajdują. Dodatkowo napływ uchodźców będzie stanowić bogatą pożywkę.

Na nic teraz uszczelnianie granic Unii. Na nic teraz dodatkowe środki. Dziś widzimy wdzierających się masowo uchodźców a za parę lat będziemy na marginesie zdominowanego przez islam społeczeństwa. Dlaczego Polska nie jest dobrym krajem docelowym dla emigrantów z południa? Moim zdaniem są dwie bariery niewygodne dla muzułmanów w Polsce. Po pierwsze system socjalny który nie gwarantuje minimum socjalnego. Dzięki temu nie można się tu zagnieździć i rozmnażać bez opamiętania. Tu trzeba ciężko pracować. Po drugie Polska jest jednak krajem katolickim i delikatnie mówiąc, nie tolerancyjnym. To nas na razie chroni przed tym exodusem. Jeszcze bardziej nie przychylnym terenem dla przybyszy z dalekiego południa są kraje post komunistyczne. Czy ktoś słyszał że islam rozwija się z powodzeniem w Rosji? 

Tak czy owak Unia nie radzi sobie z napływem emigrantów i nie potrafi hermetycznie chronić swoich granic. Zamiast wewnętrznej izolacji doświadczamy braku konsolidacji i ulotności egzystencjalnej wspólnoty. Wystarczy spojrzeć na problem Grecki. Moim skromnym zdaniem ten exodus jest bardziej lub mniej zamierzonym planem fundamentalnych muzułmanów w świętej wojnie z Europą, a na pewno z wiarą chrześcijańską i jej odłamami. Europa nie widzi nadciągającej katastrofy.


Gracjan Zieliński

sobota, 22 sierpnia 2015

Kilka faktów w sprawie referendum 2015

Czy ugrupowanie polityczne powinno być finansowane z budżetu państwa?


Ostatnio głośno w mediach o finansowaniu partii politycznych z budżetu państwa czyli z naszych pieniędzy. To samo pytanie pojawi się w najbliższym referendum we wrześniu 2015r.  


Na pierwszy rzut oka pytanie wydaje się retoryczne. Większość z nas za pewne powie że nie, no bo i po co wydawać rządowe czyli nasze pieniądze z podatków na finansowanie jakiegoś ugrupowania politycznego. I to jeszcze ugrupowania na które nie głosowaliśmy. Czysty absurd. Ale jak to się odbywa? Otóż partia która wejdzie w skład rządu czyli dostanie minimum 3% głosów ma prawo do subwencji z budżetu państwa. Czym więcej głosów dane ugrupowanie dostanie tym więcej udziałów ma w podziale środków przeznaczonych na swoje utrzymanie. A kwota jest nie mała. Rocznie to ponad 50 milionów złotych. 

Gdyby PiS i PO miały po równo głosów to rozdzieliły by pomiędzy siebie tą kwotę i każde ugrupowanie dostało by po 25 baniek. To bardzo duża kwota lecz w skali budżetu państwa ta kwota wydaje się być niewielka. A więc jeśli zagłosujemy we wrześniu przeciw finansowaniu partii politycznych to zaoszczędzimy ponad 50 000 000 zł. Przy rocznych wpływach z podatków rzędu 3 miliardów kwota 50 milionów wydaje się być kroplą. Więc co nam da to że w referendum zagłosujemy przeciw temu wydatkowi? I tu się kryje sekret. W mediach jak słyszymy panuje zgoda co do tego. Bo żadna z wiodących partii politycznych na tym nie ucierpi. Większościowe ugrupowania polityczne mają gdzieś te 25 melonów. Przy takim zapleczu lobbystycznym nawet tego nie odczują. Natomiast kandydaci z jednomandatowych okręgów wyborczych ( JOW ) bez środków z budżetu państwa będą skazani na promocję i utrzymanie się z własnych środków. Dzięki temu zabiegowi partie większościowe zamiotą pod dywan malutką konkurencję, a w najlepszym wypadku będą stawiać przed odosobnionymi kandydatami warunki. Jaki jest więc sens wpierania Jowów i zabierania pieniędzy naszym bezstronnym kandydatom?

Moim zdaniem jeśli głosujemy za JOWami to i za finansowaniem partii z budżetu. Jeśli jesteśmy przeciw jednomandatowym okręgom wyborczym to śmiało możemy szukać oszczędności w finansowaniu ugrupowań z naszych pieniędzy. 



Gracjan Zieliński


Obserwatorzy