piątek, 3 lutego 2017

Bezpieczeństwo a prepaid sim

Z dniem 1 lutego 2017 roku wchodzi obowiązkowe rejestrowanie numerów telefonów przypisanych do kart prepaid. Jest to zgodnie z ustawą antyterrorystyczną podpisaną przez premier Szydło z dnia 10 czerwca 2016r.





W tym artykule chcę się skupić konkretnie na kartach prepaid, czyli na kartach do których jest przypisany numer telefonu który jest bez abonamentu. Taką kartę z numerem można było kupić do niedawna praktycznie każdym kiosku lub sklepie. Ale od paru dni to się zmieniło. W myśl ustawy każdy musi zarejestrować swój numer telefonu przypisując go do swojego nazwiska (dowodu osobistego) . Teoretycznie ma to na celu zapobieganie anonimowemu wykonywaniu połączeń. Ma to swoje plusy. Każdy dzwoniąc do biura obsługi klienta albo na numer alarmowy 112 będzie identyfikowany. Policja czy odpowiednie służby mogą reagować w razie potrzeby mając do dyspozycji nie tylko lokalizację telefonu ale i dane personalne osoby dzwoniącej. Zawsze ułatwi to udzielenie niezbędnej pomocy. Wszak przeciętnej osobie powinno na tym zależeć. Ale co dalej. Mianowicie służby będą mogły inwigilować już nie tylko telefony ale ich właścicieli z imienia i nazwiska. Nie jest tajemnicą że banki na podstawie miejsca wykonywania transakcji kartą tworzą profili klienta. Teraz wszelakie służby uprawnione do lokalizacji telefonu będą miały dane nie o telefonie ale o użytkowniku. Gdzie chodzi, gdzie się przemieszcza, czy podróżuje , czy siedzi w domu.  Do tej pory dane te były dostępne jedynie dla użytkowników zarejestrowanych numerów, z reguły tych co mają abonament. Ale cóż tam, skoro chodzi o to aby dbać o nasze bezpieczeństwo.  Grunt że terroryści nie będą mogli się komunikować. To jest założeniem ustawy antyterrorystycznej.


Ale co z tego skoro przepisy które to regulują i z dniem 1 lutego 2017 weszły w życie są dziurawe jak szwajcarski dobry ser. Postawmy się na miejscu terrorysty. Kartę z numerem telefonu typu prepaid można kupić w kilku krajach unii europejskiej, najbliżej w czechach. Anonimowy, używany telefon – praktycznie w każdym komisie. Kupując kilka telefonów i kilka kart za granicą stajemy się anonimowym, praktycznie nie wykrywalnym turystą który po każdym połączeniu zmienia kartę sim i telefon. Stacje BTS nie są w stanie na podstawie kilu połączeń z kilku numerów w kilku miejscach nas zidentyfikować. Możemy dzwonić anonimowo. Na domiar złego można w internecie kupić karty zarejestrowane na tzw. słupa, czyli na przykład na osobę bezdomną lub jakiegoś pijaczka.  Jak zadzwonimy z takiej karty na policję i powiemy o bombie w pizzerii to będą ścigać słupa a po naszej lokalizacji po minucie zostanie spory obszar do przeszukania.  Tak więc po co jest ta ustawa?  Na pewno osobom które nie mają nic do ukrycia nie przysporzy problemów tak jak osobom które dalej chcą pozostać anonimowe. Zaś instytucje które są tym bezpośrednio zainteresowane będą bardzo zadowolone z danych które już nie będą anonimowe i stricto statystyczne.

Gracjan Zieliński

Niezależność trybunału konstytucyjnego

Nie chcę się spierać o to czy trybunał konstytucyjny ma rację nie publikując swoich wyroków ani czy partia rządząca ma rację. Celem mojego artykułu jest przedstawienie faktów oraz kontemplacja nad sensem tego zamieszania.



Zacznijmy od faktów i niejako od końca. Prezes trybunału konstytucyjnego nie dopuszcza do opublikowania ustawy która jest podjęta przez sędziów trybunału, bowiem sędziowie trybunału muszą być zaprzysiężeni zgodnie z ustawą.  Ustawę o składzie sędziów uchwala większość w sejmie zgodnie z konstytucją. Konstytucja gwarantuje prawo ostateczne. W ramach tego prawa powstają ustawy które może zatwierdzić tylko prezydent. Po uchwaleniu każdy może podać ustawę do rozpatrzenia przez trybunał konstytucyjny.  Aby do tego nie dopuścić PO (a właściwie prezydent Komorowski) zmienia ustawę  przed swoim odejściem tak aby ustawę mogła uchwalić (lub zablokować) mniejsza liczba sędziów. Do tej pory aby uchwalić cokolwiek potrzeba było 9 sędziów z 15 zaprzysiężonych. Ponieważ niektórym kończyła się właśnie 9-cio letnia kadencja trzeba było obsadzić stanowiska nowymi. Jako że odchodząca większość była świadoma swojej porażki (wygrał PIS) nie mogąc zmienić konstytucji mieniła ustawę o większości składu trybunału oraz o tym kto może być zaprzysiężony zgodnie z ustawą. Czyli tonący brzytwy się chwyta.  Nowa partia rządząca oczywiście, też zgodnie z prawem zablokowała wyroki trybunału bowiem zgodnie z prawem które uchwaliła zaprzysięgła przy pomocy nowego prezydenta Dudy nowych 4 sędziów. I tu powstaje galimatias. Sędziów jest za dużo, nie każdy jest zaprzysiężony, nikt nie ma większości a to wszystko z prawem. Bowiem prawo stanowi większość która uchwala ustawy zgodnie z konstytucją która jest... zależna od ustaw większości.

Tak jak wspomniałem na wstępie nie chcę się sprzeczać czy ten albo tamten ustrój miał rację. Ale myśląc logicznie, czy ma jakieś znaczenie czy sędziowie tej czy innej partii zasiadają w trybunale i orzekają wyroki? Otóż nie, teoretycznie nie. Sędziowie powinni być apartyjni i bezstronni (zgodnie z konstytucją). Za cel mają zbadanie czy dana ustawa jest zgodna z konstytucją która stanowi ramy dla prawa i ustaw. Do ich obowiązków należy publikowanie wyroków niezależnie od wyników postępowania. Czym różni się sędzia z PIS od sędziego z PO podczas podejmowania decyzji? Przecież sędziowie są niezwiśli i niepodlegli partyjnie? Skoro są bezstronni i obiektywni to po co ta cała wrzawa? Skoro nie wiadomo o co chodzi to na pewno chodzi o pieniądze ale też o przychylność w podejmowaniu decyzji … w sprawach które powinny być regulowane konstytucją, a nie większością głosów partyjnych.

To zmieszanie dowodzi że bezstronne i obiektywne prawo jest po stronie partii rządzącej. Bo kto ma większość ten aneksuje konstytucje. A konstytucja jest zgodna z ustawą większość bo da się nią manipulować.  

Gracjan Zieliński

Obserwatorzy