poniedziałek, 13 maja 2013

JAKA JEST RÓŻNICA MIĘDZY POLITYKIEM A QU*WĄ?

Czyli kto tu kogo bardziej…
                                            
Gdyby Kazimierz „Kult” Staszewski miałby odpowiedzieć na pytanie zawarte w naszym temacie, mógłby zapewne zaśpiewać fragment utworu, w którym stwierdziłby, że „Każdy polityk to prostytutka”, co już zresztą, samo w sobie nie potrzebuje komentarza. Jednak podobieństwa, bądź co bądź, między tymi dwoma najstarszymi profesjami świata, są bardzo wymowne. Seks i władza od zarania były źródłem zarówno największych ludzkich tragedii jak i przyjemności.  W dzisiejszych czasach, gdy granice zacierają się coraz bardziej, seks i władza wpływają na nas tak samo. W ogóle, dla kogo takie porównanie jest bardziej obraźliwe?

Któż tak naprawdę dziś interesuje się polityką? Chociaż powinienem raczej zapytać, kto „normalny” na poważnie interesuje się tym, co większość polaków określiłaby dość nieparlamentarnymi słowami. Na pewno znalazłoby się kilka epitetów, które mogłyby adekwatnie odzwierciedlić postrzeganie swoich reprezentantów przez naród. Polityka wydaje się być interesująca chyba tylko dla polityków, politologów i innej maści intelygentów, w taki sam sposób jak szachy dla szachistów. Polityka wydaje się być „brudna”, podejrzana, niezrozumiała, nudna, bezduszna, cyniczna i wato wspomnieć, że przede wszystkim nieuczciwa. Banałem staje się dyskusja nad moralnością i jakością polityki i polityków. Jeszcze większym banałem będzie stwierdzenie, że tak było od zawsze lub dowodząc, że w innych krajach politycy w cale nie cieszą się większym szacunkiem, niż nasi w Polsce. No może poza Koreą Północną.
Jednak mimo wszystko władza jest jedną z najsilniejszych ludzkich namiętności, także polityka przyciąga ludzi jak suka psa. Według badań społecznych, zawód polityk w Polsce nie jest synonimem prestiżu i szacunku. Działacz partii politycznej, Poseł na Sejm,  Radny gminny, Minister oraz Starosta, cieszą się najmniejszym prestiżem w Polsce. Ciekawe  jak wysoko uplasowałyby się panie oferujące płatny sex, gdyby OBOP umożliwiłby zaznaczeniu tegoż „zawodu”.
Polityka i prostytucja są bliskimi siostrami i to w dodatku bliźniaczkami syjamskimi. Jak żadne inne profesje, mają najgorszy czarny PR, który nabyły w chwili „narodzenia”. Niekochane, obrzydliwe, diabelskie bękarty, wyłoniły się z najbardziej naturalnych i najistotniejszych potrzeb jakie dotykają rodzaj ludzki. Seks i władza. Mimo moralnej hipokryzji społeczeństwa, ludzie są skazani na korzystanie z tych „usług”, albo z prastarych przyczyn fizjologicznych albo z koniecznych uwarunkowań społecznych. W obydwu przypadkach dla potencjalnych odbiorców, oznacza to niemały koszt, nie tylko finansowy.
Chyba najpodobniejszym elementem, który łączy oba te „dwa światy”, to wybór swoich potencjalnych usługodawców. Niemal identyczny czynnik kieruje tego typu procesami. Wybór danego polityka lub prostytutki, dokonuje się na podstawie argumentów „poza merytorycznych” (coraz większa tendencja w Polityce). Podczas jednego i drugiego wyboru, najbardziej bierze się pod uwagę wygląd, prezencję i atrakcyjność. Chociaż w przypadku pań od „płatnej miłości”, taka metoda wydaje się być raczej uzasadniona.
Charakterystyczną cechą wspólną, którą można zauważyć, to zadziwiający fakt, że pomimo bardzo niskiego prestiżu i szacunku społecznego, jakim cieszą się reprezentanci obydwu tych grup, liczba osób zasilająca oba obozy wcale nie maleje. Możliwe, że jest to spowodowane dość wysokimi zarobkami, w porównaniu z dochodami reszty narodu.  Chociaż nie można być aż tak tendencyjnym i nie zauważyć, że w obu przypadkach najbardziej pozytywnym efektem i zarazem najważniejszą przyczyną dla której „powstała” polityka i prostytucja, jest dążenie, aby ludzie osiągnęli stan radości i przyjemności. Nawet ten najbardziej złudny i krótkotrwały.
Analogii jest dość sporo, ale jest jedna, która może być najbardziej wymowna. Polityka i prostytucja wzbudza w ludziach skrajne, przeciwstawne oceny i emocje, oczekując jednocześnie natychmiastowego spełnienia swoich potrzeb. Ludzie prezentują postawę roszczeniową i przedmiotową. Porównując politykę do domu publicznego, a polityków do ku*ew, można być zbyt sugestywnym i doprowadzić do „samospełniającego się proroctwa”.  Politycy gotowi są się nimi jeszcze stać! Jednak chyba nie chcielibyśmy aby nasi reprezentanci mieli podejście do nas, takie jakie mają niektóre prostytutki do swych klientów. W przypadku kiedy taka pani, nie czująca swego „powołania”, może mieć bezduszne i przedmiotowe podejście, będąc w przekonaniu, że tak naprawdę to ta druga strona jest *****. W przypadku odwrócenia ról w relacjach z politykami, nieprzyjemne skutki byłyby bardziej dla nas nieprzyjemne.
Czy większość uświadamia sobie czym tak naprawdę jest polityka? Często traktowana i porównywana do programów rozrywkowych, sportów ekstremalnych, reality show, kabaretów. Chociaż możemy mieć takie wrażenie i bez trudu byśmy wskazali, coraz to większą tendencję do komercjalizacji świata polityki. Proces makdonaldyzacji (stopniowe, upowszechniania się zasad działania, znanych z barów szybkiej obsługi), tabloizacja, globalizacja, przemożny wpływ polityki międzynarodowej, to wszystko sprawia, że coraz bardziej zaczynamy postrzegać i być przekonanymi, że „polityk” to tylko zawód (może trochę kontrowersyjny chociaż bardzo dochodowy). Ciekawe co by się stało, kiedy takie same przekonanie zaczęliby podzielać sami politycy. Traktując Sejm jak miejsce działalności prywatnej firmy, sprawiając, że  społeczeństwo zamiast być suwerenem, będzie raczej ofiarą sutenera. Co by było kolejnym elementem wzajemnie przeplatającym władzę i seks.
Polityka to sposób budowania naszego życia codziennego. Często mając wrażenie, że to obcy i wrogi obszar, nie zdajemy sobie sprawy jak dosłownie w każdym aspekcie naszej egzystencji ma ona swój przemożny wpływ. Przysłowie mówi, że koszula bliższa jest ciału. Jednak ludzie nie widzą, że polityka to taka metaforyczna „skóra”. Można jej nie lubić ani się nie interesować nią. Można nie chodzić na wybory i nie wiedzieć, kto jest prezydentem w kraju. Jednak trzeba pamiętać, że polityka zajmuje się nami codziennie i politycy myślą o nas cały czas. Inną kwestią jest już to, jakie są skutki tej aktywności.
Polityka to coś więcej niż zawód. To nie jest  tylko parlament, urzędy, ustawy, prawa i wszystko to co kojarzy się z tym na ogół. Czasem ludzie nie są świadomi, że oni także są politykami i to nie tylko w formie metafory. Jesteśmy politykami uprawiającymi politykę w każdych naszych codziennych czynnościach, w każdych decyzjach, uczynkach i wyborach. Często nie zauważamy wpływu, jak nasze anonimowe, skromne życie powoduje „efekt motyla”. Politycy w sejmie to tylko mała tego cząstka, która jest naszym odbiciem.
Od polityki nie uciekniemy nigdy i nigdzie. Może warto spojrzeć na nią w trochę inny, szerszy sposób. Może to coś więcej niż to co widzimy albo myślimy. Na koniec dla największych ignorantów, przytoczę żartobliwą historyjkę, która pasuje na morał tego artykułu.
Podczas II Wojny Światowej pociągiem do Berlina przyjeżdża starszy ortodoksyjny Żyd z pejsami, mający na sobie charakterystyczne odzienie. Zaczepia go pewien życzliwy współpasażer:    
- Panie, ale to chyba nie najlepszy pomysł, aby przyjeżdżać w takich okolicznościach do Niemiec – pyta niezwykle zdziwiony ostentacyjną postawą. Na to Żyd odpowiada:
 - Panie, do rodziny jadę. Ja to polityką się nie interesuję.

Adam Krakowiak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy