czwartek, 16 maja 2013

TRZYDNIOWY TYDZIEŃ PRACY?



Zastanawialiście się kiedyś dlaczego pracujemy pięć dni w tygodniu, a nie przykładowo trzy? Ciekawe ile osób byłoby za skróceniem tygodnia pracy przy jednoczesnym wydłużeniu weekendu? Obawiam się, że chyba zdecydowana większość.  Więc co stoi na przeszkodzie?

Warto sobie uświadomić po pierwsze, że tydzień nie zawsze liczył sobie 7 dni. Egipcjanie musieli być bardzo przepracowanym narodem, ponieważ za ich świetność tydzień wynosił aż 10 dni! Ale to nie wymysł jakichś barbarzyńców z czasów starożytnych. Swój własny tydzień, na krótki czas wprowadzili Francuzi w XVIII wieku, którzy przez kilka lat posługiwali się 10 dniowym tygodniem oraz Rosjanie z 5-cio dniowym tygodniem na początku lat 20-tych XX w. 
Co przeszkadza abyśmy pracowali od poniedziałku do środy a resztę tygodnia przeznaczali na czas wolny? Ba! Dlaczego musimy pracować osiem godzin a nie przykładowo sześć lub cztery? Już widzę, jak większość będzie doszukiwać się ekonomicznej poprawności. Cztery godziny pracy przy tej samej ośmiogodzinnej pensji? No to jak zwiększamy weekend, zmniejszamy godziny to do pełnego szczęścia pozostaje nam tylko podnieść pensję! Dlaczego mamy zarabiać 1,300 zł zamiast 7,800 zł? Wyobrażacie sobie jaki wspaniały byłby świat gdy pracuje się cztery godziny trzy dni w tygodniu przy zarobkach 7,800 złotych miesięcznie!? I nie mówię tu tylko o pojedynczych  osobach (które już dziś tak żyją), ale o nas wszystkich!
Jednym słowem na przeszkodzie stoi nic. A dokładnie nic co by zmuszało ludzi do takiej pracy w obecnym systemie organizacyjnym. Nasz system pracy, który obowiązuje od około 100 lat, był wynikiem wielu kompromisów i walk,  ale mimo wszystko był mniej więcej adekwatny  do tamtego poziomu rozwoju technicznego i gospodarczego. Ale także do poziomu świadomości społecznej. Nasze obecne czasy całkowicie nie przypominają tych z początku epoki XX wieku, gdzie nie było jeszcze telewizji ani radia, a większość społeczeństwa nie miała elektryczności w domach.
Może zacznijmy od początku. Za czasów feudalnych, gdzie prawie cała gospodarka oparta była na rolnictwie, praca trwała od wschodu do zachodu słońca. Nie było pracodawców ani podpisywania listy obecności. Praca była całym życiem bez ograniczenia na czas „w pracy” i „po pracy”. Czas wolny w pojęciu tamtych ludzi po prostu nie istniał. Aby przeżyć trzeba było pracować na roli codziennie - krowa nie mogła czekać z dojeniem ze względu na święto czy urlop. Pracowała cała rodzina na swój byt i oczywiście jakiegoś pana, króla lub innego pasożyta z błękitną krwią.
W XVIII wieku, nastąpiły dwie potężne rewolucje, które zmieniły dotychczasową rzeczywistość. Rewolucja francuska i rewolucja przemysłowa sprawiły, że monarchia i feudalizm upadły. Nastał nowy świat. Rozwój technologiczny oraz kapitalizm i demokracja sprawiły, że zmienił się całkowicie charakter pracy całego społeczeństwa. W gospodarce zaczął liczyć się przede wszystkim przemysł, więc organizacja pracy była dopasowana do tego sektora gospodarki. Pracowało się bardzo ciężko po 12, 16 lub 18 godzin 6 dni w tygodniu. Siódmy dzień był wolny nie tyle ze względu na święto religijne, ale biologiczne potrzeby regeneracyjne człowieka. Pracowali wszyscy – mężczyźni, kobiety, dzieci. Nie było jeszcze związków zawodowych, instytucji chroniących warunków pracy ani innych instytucji socjalnych. Pensje jakie otrzymywali ludzie za swoją pracę, nie stanowiły wynagrodzenia za poświęcony swój czas i energię, ale stanowiły pewny środek umożliwiający dosłowne przeżycie, ponieważ ludzie w miastach nie mieli swoich ziem jak kiedyś, które były miejscem ich schronienia i źródłem pożywienia. Po wielu, wielu protestach, walkach, strajkach i bójkach robotnicy ówczesnej europy wywalczyli 8-godzinny dzień pracy. Było to przeogromne zwycięstwo klasy robotniczej. Ależ ile było krzyków ekonomistów, że to zniszczy gospodarkę, że na co im tyle czasu wolnego!?
W Polsce związek zawodowy Solidarność podczas słynnych strajków, domagała się wolnych sobót! W Polsce dopiero pod koniec lat 80-tych pojawił się wszystkim nam znany „weekend” czyli wolna sobota i niedziela.

W dzisiejszych czasach, na początku XXI wieku, ani rolnictwo ani przemysł nie stanowią głównej siły gospodarki. Nie ma zapotrzebowania na rolników ani robotników, w takim zakresie jak kiedyś. Obecnie sektor usług jest najprężniej rozwijającą się gałęzią biznesu. W niektórych krajach usługi stanowią  około 80% krajowego produktu brutto, gdzie rolnictwo stanowi do 5% a przemysł do 15%. Obecnie zauważono na horyzoncie nowy czwarty sektor, obejmujący zdobywanie, przetwarzanie i dostarczanie informacji. Przewiduje się, że sektor związany z informacją za kilka lat stanie się najprężniej rozwijającym się i stanowiącym największy odsetek gospodarki świata.  Jak nie trudno się domyśleć praca polegająca na usługach czy przetwarzaniu informacji nie jest tym samym co praca na roli czy w fabryce przemysłowej. Nie jest to praca jak za czasów średniowiecza, która warunkowała nasze biologiczne przeżycie. Od kiedy rolnictwo przestało być najistotniejszą przestrzenią w gospodarce, odtąd praca zaczęła być środkiem realizacji celów i potrzeb niematerialnych. Jednak dla 90% ludzi na świecie praca nie stanowi samorealizacji i samozaspokojenia. Jeśli te elementy są obecne, to są zwane po prostu szczęściem.  Ludzie pracują aby przeżyć biologicznie i pracują na innych tak jak byśmy zatrzymali się w starożytności w czasach panów i niewolników.
Adam Krakowiak
 

3 komentarze:

Obserwatorzy