wtorek, 11 czerwca 2013

POTĘGA WIEDZY A SŁABOŚĆ EDUKACJI ?

Czyli po co chodzimy do szkoły…
„Ucz się ucz, nauka to potęgi klucz”. Rodzice posyłają swoje pociechy do szkoły i każą im się uczyć. Obiecują im, że trud spędzony w szkolnych ławkach, będzie w przyszłości wynagrodzony. Im większy stopień edukacji osiągnie człowiek, tym będzie miał większą szansę na lepszą pracę, nie mówiąc już o walorach intelektualnych. Obecnie widzimy kryzys edukacji, która nie daje ani mądrości ani lepszej pracy. Po co więc nam edukacja?
Wydaje się, że dyskusja nad koniecznością powszechnej edukacji młodzieży, jest tak samo sensowna, jak dyskusja nad tym czy woda jest aby na pewno mokra. W naszej powszechnej świadomości, aż trudno sobie wyobrazić, aby nasze dzieci nie musiały chodzić do szkoły, albo nie miałyby takiej możliwości. Obawa przed ogólnym społecznym zdebileniem, brakiem wychowania i pozbawieniem powszechnych zasad, od razu uzasadnia posyłanie pociech do szkoły. Jednak czy szkoła spełnia funkcje edukacyjne i wychowawcze? A przynajmniej w jakim stopniu?
Wiedza i mądrość z niej wynikająca, zawsze była w najwyższej cenie, będąc najwartościowszym a raczej bezcennym kapitałem danego człowieka. O tej życiowej prawdzie wiedziano od dawna a dokładnie od samego początku, jak tylko człowiek pierwotny zyskał rozum i uświadomił sobie ten fakt. Wiedza jak rozpalić ogień lub skutecznie upolować zwierzę, była czynnikiem decydującą o przetrwaniu fizycznym ale też ustanawiała pozycję w hierarchii danej społeczności. Ci co posiadali daną wiedzę, mieli przewagę nad pozostałymi. Wiedza jest jak pieniądze, a jak wiadomo, każdy chce mieć ich więcej i niekoniecznie chce się z nimi dzielić. Tylko, że w przypadku wiedzy, mało kto uświadamia sobie jej realną potęgę.  
Wiedza, czyli informacje o prawach, zasadach i regułach dotyczących rzeczywistości nas otaczającej, zawsze stanowiła kapitał, którym zawsze dysponowała tylko wąska elitarna grupa uprzywilejowanych. Wynikało i wynika to nadal z dwóch oczywistych powodów. Po pierwsze wynika to z faktu, że ludzie są nierówni pod względem potencjału intelektualnego. Wszelkie badania w różnym czasie i przestrzeni pokazują, że ludzie dzielą się na trzy grupy. Pierwszą grupę tworzą ludzie mądrzy i bardzo mądrzy, którzy dysponują ponadprzeciętną inteligencją. Stanowią oni ok. 10% ogółu społeczeństwa. Drugie 10% wypełniają ludzie z najmniejszym ilorazem inteligencji, którzy są poniżej średniej. Pozostała część, około 80%, to „normalni” ludzie z przeciętnym ilorazem inteligencji, stanowiący normę w społeczeństwie. Z tego faktu wynika morał taki, że „nie rzuca się pereł przed wieprze”. Te przysłowie tłumaczy, dlaczego prawdziwa i istotna wiedza zawsze będzie tylko elitarna a nie egalitarna. Po prostu większość ludzi przez swą niedojrzałość intelektualną nie jest w stanie pojąć pewnych rzeczy. Drugim czynnikiem sprawiającym, że wiedza jest w rękach nielicznych, jest zwykła ludzka zachłanność i rządza władzy. Ludzie, którzy nie dysponują daną wiedzą, byli i są uzależnieni od tych, którzy ją mają. Wiedza stanowi kapitał najwyższej rangi, ważniejszej niż złoto czy jakiekolwiek inne bogactwo. Prawdziwa i pełna wiedza daje pełną i prawdziwą władzę. Mówi jak zdobyć władzę oraz jak ją utrzymać. Te dwa elementy sprawiają, że wiedza nigdy nie była i nie będzie powszechna. Dlaczego wiec dzisiaj jest przekonanie, że wiedzę może posiąść każdy, jak tylko będzie w stanie zdać odpowiednie szczeble edukacji? Kiedyś uczono tylko wybrańców, którzy w przyszłości stawali się klasą uprzywilejowaną, władcami i kapłanami. Dziś uczy się całe masy! Praktycznie wszystkich. Jednak hierarchia społeczna ani drgnie, zawsze wygląda tak samo. Gdzie jest więc ukryty haczyk?  
Kiedyś do szkoły się nie chodziło. I to nie przeszkadzało w poprawnym funkcjonowaniu danego państwa pomimo, że 95% ludzkości było analfabetami wierzącymi w płaską ziemię. Edukacja nigdy nie miała na celu rozwijania świadomości ludzi, krzewienia w nich rozumu i nauki samo-myślenia. Wiedza przekazywana ludziom i dla ludzi zawsze miała wymiar stricte praktyczny. Przekazywana była tylko fragmentarycznie i tylko tym co trzeba - nie za mało, nie za wiele, tylko w sam raz do praktycznego zastosowania. Wiedzę można zdobyć na dwa sposoby. Poprzez własne doświadczenia lub cudze informacje o doświadczeniach. Rola tego pierwszego jest maksymalnie ograniczona a dzięki drugiemu sposobowi, wiemy tylko tyle ile sami przeczytamy, bądź wyniesiemy ze szkoły. To jednak podlega ścisłej oficjalnej i nieoficjalnej weryfikacji na różnych poziomach. Jako iż wiedza jest jak dziko rosnące rośliny, a co za tym idzie jest wszędzie i każdy może ją zdobyć, prowadzi do prawnych jej ograniczeń, licencji i kontroli. Nie trzeba być profesorem aby zauważyć i zrozumieć pewne zjawiska. Jednak trzeba mieć odpowiedni tytuł (czyli pozwolenie) aby móc to wykorzystać na własną i cudzą korzyść. Naukowa elita ustala dostęp do wiedzy, ustala co jest naukowe, a co podlega cenzurze i wyrzuceniu na margines uwagi.
W przeszłości, każdy rzemieślnik swego fachu, nie chciał zdradzać swoich umiejętności, ponieważ stracił by źródło utrzymania, bądź jego pozycja w społeczeństwie by spadła. Wiedza dotycząca sztuki danego  zawodu (rzemieślnik, lekarz, władca, ksiądz) była przekazywana z mistrza na ucznia. Tylko dobry cieśla wiedział jak być dobrym cieślą a lekarz jak być lekarzem. Każdy pilnował swoich sekretów. Wraz z rozwojem społeczeństwa ilość zawodów i ich przedstawicieli zwiększyła się na tyle, aby wiedza nie była przekazywana przez daną konkretnie osobę dla drugiej danej osoby, ale wymuszała bezosobowy system, który by przekazywał tą wiedzę anonimowo, bez ograniczeń czasu i przestrzeni. Jednak ten poziom jakości był już niższy. Ponieważ najlepszymi mogą być tylko pojedyncze osoby, które same do tego dążą i dbają o to aby tak to pozostało.
Masowy rozwój społeczeństwa sprawił, że niezbędne stały się nowe technologie i wynalazki aby móc zaspokoić ogromne potrzeby społeczeństwa – te materialne i niematerialne. Im większe stawało się społeczeństwo tym większe potrzeby, które stawały się coraz bardziej wyrafinowane. Wynalazki wymyślały jednostki nieliczne, wybitne. Pozostałe 90% ludzi jedynie musiało umieć się nimi posługiwać, aby społeczeństwo płynnie mogło funkcjonować. Po rewolucji przemysłowej, niezbędnie konieczną stała się umiejętność pisania i czytania. To sprawiło, że rzeczywistość wymusiła powstanie powszechnej i darmowej edukacji dla całego społeczeństwa. Ludzie musieli opanować umiejętności, które wymagały pewnego wysiłku intelektualnego, wymagającego wiedzy i myślenia w późniejszej pracy. Ale nie tylko. Kiedyś wychowaniem, czyli przekazywaniem odpowiednich norm, wartości i tradycji zajmowała się rodzina. W czasach kiedy społeczeństwo stawało się przemysłowe, tą rolę przejęło Państwo. Musiało ono ukształtować masy ludzkie, aby wytworzyć pewną wspólnotę i tożsamość, łączącą ludzi oddalonych setki kilometrów od siebie. Powszechna edukacja kształtowała na tyle młodego człowieka, aby kiedy  zyska on odpowiednią zdolność fizyczną, psychiczną i intelektualną, stał się odpowiednio skrojonym obywatelem i pracownikiem. Jest to proces socjalizacji, wychowania i kształcenia. Cały czas mówimy tutaj o edukacji, która kształcąc w dany sposób człowieka, spełnia potrzeby Państwa. Osobiste szczęście bądź satysfakcja jest subiektywnym czynnikiem ubocznym, drugorzędnym.
Do powszechnych szkół chodziły dzieci ludzi biednych i niewykształconych, nieposiadających żadnej pozycji społecznej. Dzieci arystokracji, chodziły do elitarnych szkół (i nadal chodzą) i wiedza im tam przekazywana różni się swym poziomem i jakością od wiedzy powszechnej. Edukacja w szkołach publicznych jest na bardzo niskim poziomie w porównaniu do szkół elitarnych z dwóch, tych samych powodów, które wymieniłem wcześniej. Po pierwsze wiedza musi być adekwatna do poziomu zdolności i przyswojenia. Po drugie, dzieciom robotników nie potrzebna była wiedza wychodząca poza ich zakres zawodowy. Co ciekawe w Polsce warstwa inteligencka, która wywodziła się ze szlachty i arystokracji, która była kształcona w elitarny sposób, została ostatecznie wymordowana podczas II Wojny Światowej. Obecne nasze elity inteligenckie i naukowe, w całości wywodzą się z rodzin chłopskich i robotniczych. Inteligentami i naukowcami stali się dzięki masowej i powszechnej edukacji, która była także państwową (wtedy komunistyczną). Może to tłumaczy dlaczego polskie uczelnie są obecnie na ostatnich miejscach w światowym rankingu, podczas gdy Uniwersytet Jagielloński za czasów średniowiecza, zaliczany był do najlepszych na świecie!
Wszelkie placówki edukacyjne (szkoła podstawowa, średnia, studnia wyższe) nigdy nie miały i nie mają na celu uczenia ludzi myślenia i przekazywania im prawdy o świecie. Przekazują im jedynie informacje, którymi będą później operować jej absolwenci. Edukacja jest systemem wtłaczania wiedzy i niezbędnych informacji do poruszania się w życiu codziennym. Edukacja nie uczy jak odnaleźć w sobie twórcę czy wynalazcę. Uczy jedynie jak danymi tworzywami i wynalazkami się posługiwać (odnosi się to do każdej dziedziny naukowej na każdym szczeblu).
Dlatego chyba każdy z nas nie raz zauważył, że dyplom nie idzie w parze z inteligencją i wiedzą. Dany człowiek zdobywając stopień profesora zwyczajnego, wcale nie musi być wybitnie mądrym człowiekiem. Po prostu charakteryzuje się wybitną zdolnością do wchłaniania czyichś mądrości i umiejętnym operowaniu tymi zastałymi informacjami. Wybitnie powtarza to co kiedyś ktoś wybitny zrobił bądź powiedział. Każdy otwarty system edukacji dla ludzi z reszty 90% społeczeństwa skazany jest na porażkę. Im większa tolerancja naboru tym drastyczniej obniża się jakość i ranga danej edukacji. Nic dziwnego, że w dzisiejszych czasach tytuł magistra jest niewiele wart? A coraz bardziej zaczyna dotyczyć to prestiżu doktoratu.
Jak więc możemy dziś rozwiązać kryzys w edukacji powszechnej? Obecne uczelnie stają się zwykłymi komercyjnymi fabrykami do produkcji bezrobotnych. Matura nic nie znaczy. Pomimo, że wskaźnik osób z wyższy wykształceniem w Polsce jest jak nigdy dotąd, to na każdym kroku widzimy brak pokrycia dla danego dyplomu. Ten problem nie tylko dotyczy Polski. Problem wynika z przestarzałych fundamentów systemu edukacji w naszym kręgu cywilizacji zachodniej. Dzisiejszy model edukacji nie zmienił się nic od momentu swojego powstania, czyli od ponad 200 lat. Dzisiejsze społeczeństwo jest o wiele bardziej rozwinięte i skomplikowane. Dla zwykłych ludzi, wyedukowanych dzięki powszechnej edukacji, powoli trudne staje się funkcjonowanie w dzisiejszym świecie. Wyrafinowana rzeczywistość wymaga od nas kreatywnego podejścia, samo myślenia oraz kolektywnej współpracy indywidualności. Czyżby to było przyczyną tego, że coraz częściej występuje zjawisko ADHD? Dzieci z nowych pokoleń nie są wstanie zauważyć atrakcyjności i przydatności wiedzy podawanej w starodawny sposób. To tak jak dziś większość ludzi przeżywa katusze czytając niepojętym językiem dzieła Mickiewicza czy Sienkiewicza. Tak jak dziś już coraz trudniej ogląda się stare filmy z lat 50-tych. O wiele przyjemniej obejrzeć remake z ostatnich kilku lat.
Nasuwa się więc oczywista oczywistość zmiany systemu. Nasuwa się pytanie dlaczego nie pojawia się rozwiązanie w postaci aktualizacji sytemu edukacji do bieżących zapotrzebować społecznych? Moim zdaniem, problem braku dobrych rozwiązań nie wynika z braku dobrych pomysłów. Wynika raczej z dwóch uniwersalnych czynników o których wspominałem wcześniej w tekście. Czasami dolewając kroplę można przelać dzbanek. Cui bono? Po co? Na czyją korzyść? komu to miałoby przynieść pożytek? Kto by z tego korzystał lub stracił? Ale to już temat na kolejny długi artykuł.
Autor: Adam Krakowiak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy